Na ogół nie jestem na swoim blogu na czasie. Omawiam sprawy bardzo ogólne. Cnoty, wady, wartości ponadczasowe. Lub też ponadczasowe głupoty – jak twierdzi klika bliskich mi osób. Zrobimy o tej reguły wyjątek. Omówmy dramatyczną sytuacje na światowych rynkach finansowych.
Róg Afryki, czyli rejon Somalii, Etiopii i Kenii nawiedziła w tym roku największa od lat susza. Wywołało to klęskę głodu. Niewyobrażalne dla nas dramaty. Nie zaczynam w ten sposób aby dojść do konstatacji „Dlaczego się martwicie! Inni mają zdecydowanie trudniej!”. Nie, nie, nie. Taka taktyka nigdy się nie sprawdza. Ktoś, kto czuje się źle, po takiej reprymendzie będzie czuł się jeszcze gorzej. Obciążymy go dodatkowym poczuciem winy. Będzie czuł się winny, że czuje się winny.
Mówię o klęsce głodu ponieważ wszystkie dramatyczne sytuacje, klęski i kryzysy wynikają z jakiegoś niedoboru. A niedobór wynika z niezaspokojonego oczekiwania, czyli z głodu. Kryzys finansowy wynika zatem z głodu finansowego.
Pytanie brzmi: „Czym jest ten głód finansowy?”
Na pewno jest to głód jak najbardziej poważny, czyli mocno dokuczliwy. W USA w okresie wielkiego kryzysu (wielkiego głodu finansowego) ludzie masowo wypadali z okien biurowców. Nie trzeba jednak sięgać do przypadków samobójstw. Głód finansowy powoduje, że wiele osób siedzi w domu na kanapie i nastrój ma po prostu podły.
Drugą ważną sprawą jest ustalenie, że w odróżnieniu głodu jako niedoboru pokarmowego głód finansowy jest wyborem. Świadomym czy nieświadomym ale jednak wyborem. Jest to wybór, który podejmuje się latami i nie można go szybko zmienić. Podobnie jak osoba cierpiąca z powodu miłosnego odrzucenia nie ma w sobie przełącznika „kocham/ nie kocham” tak samo osoba cierpiąca na głód finansowy nie może nagle przestać odczuwać finansowego niepokoju.
Trzecim ważnym ustaleniem jest, że to głód bardzo abstrakcyjny. To znaczy, że zagrożenie nie jest realne. Oczywiście jeśli przez długi mamy mafijny wyrok śmierci to sprawa zaczyna mieć wymiar egzystencjalny. Ale zostańmy przy sytuacji, że nasz problem jest czysto finansowy.
Pytanie kolejne: „Skąd się bierz głód finansowy?”
Wyobraźmy sobie, że całą naszą planetę zamieszkują ludzie o podejściu do życia, które zaproponował Mahatma Gandhi. W takim świecie nikt by nie kumulował więcej niż jest w stanie na siebie ubrać czy zjeść. Kryzys finansowy byłby wtedy tak samo wstrząsający jak kryzys pralkowy czy długopisowy. Długopis to sympatyczny wynalazek ale bez problemu można bez niego żyć.
Głód finansowy wynika z tego, że premiowane są wartości odwrotne od tych, które zaproponował Gandhi. Powiedzenie, że „komuś się powiodło” oznacza, że ktoś nagromadził bardzo dużo rzeczy, których nie potrzebuje i nie ma zamiaru z nikim się nimi dzielić. Dosłownie: „powiodło się” oznacza „powiodło się w chciwości”. A wszyscy ludzie bardzo chcą żeby im się powiodło. Kiedy danej osobie się nie powodzi wpada ona w głód finansowy. Kiedy liczba osób, którym się nie powadzi dramatycznie rośnie mamy do czynienia z kryzysem finansowym. Czy też klęską głodu finansowego.
Wychodzi na to, że kryzys finansowy to tak naprawdę kryzys chciwości. Chciwość napotkała na opór w postaci ograniczonych zasobów. Straszne!
Jeśli ktoś siwieje w drastycznym tempie i zamartwia się o swoje majątki doradzałbym spokój. Sytuacja powtarza się cyklicznie. Mechanizm samoregulujący działa sprawnie. Efektywność pozyskiwania nowych zasobów musi dostosować się do potrzeb. I tak się stanie. Praca będzie bardziej efektywna (nowe wynalazki) i pracować będziemy więcej (bo kryzys). Niedługo kryzys chciwości się skończy.
Jeśli ktoś jednak ma dosyć głodów finansowych to przypomnę, że jest to wybór. Co prawda nie można się odwrócić na pięcie i mieć sprawę z głowy. Wszyscy zostaliśmy także zaprogramowani, że znajdujemy się w wielkim labiryncie finansowych pragnień. Powrót nie będzie ani łatwy, ani szybki. Ale czyste powietrze poza tym labiryntem!
Tutaj mała wskazówka jak wyjść z labiryntu: Chcieć niezbyt wiele
Kategoria: Antyporadnik, Konsumpcjonizm Tagged: kryzys finansowy, materializm, społeczeństwo